Jakoś nawet na Twitterze mogli się temu postawić, a na Facebooku to sami eksperci od wszystkiego i niczego. Tak, trzeba patrzeć na ręce korporacjom. Tak, trzeba takie przypadki nagłaśniać, gdzie korporacje w ramach akcji marketingowych udają, że się troszczą o ludzi. Jednak przede wszystkim, trzeba tym korporacjom wskazać, komu naprawdę trzeba pomóc.
Najpierw Konfederacja, później SIN, teraz strona wspierająca LGBT. Wszyscy, niezależnie od opcji politycznej, religii czy orientacji seksualnej, oberwą banem na Fakebooku. I to jest moim zdaniem sygnał, że należy się stąd wynieść.